Drugiego lipca wieczorem sprawdzam pogodę. W nocy ma wiać jakieś dziesięć węzłów wiatru z północnego wschodu, następnego dnia, odkręcić na południe / południowy zachód. Lepszej pogody nie mógłbym sobie wymarzyć na początek podróży do Polski. Wiatr co prawda słaby, ale przynajmniej z dogodnych kierunków.
Analiza prądów pływowych zrobiona jeszcze kilka dni wcześniej, podpowiada, że najlepszy moment do opłynięcia Mull of Kintyre, długiego na sto kilometrów półwyspu wypada około dziewiątej rano trzeciego lipca.
Mull of Kintyre, który mapie wygląda jakby coś Szkocji niechlujnie ku dołowi zwisało, ciągnie się prawie do Irlandii, pozostawiając tylko wąski pas wody zwany Kanałem Północnym. Obrzeżem Kanału Północnego przyjdzie nam pożeglować już kilka godzin po opuszczeniu Ardrossan.